Gdyby ktoś był zainteresowany to wyprzedaję rzeczy po synku ;)
Zapraszam
klik
piątek, 26 lipca 2013
Jedzenie dla maluchów do roku czasu ....
Post piszę z potrzeby ponieważ z własnego doświadczenia wiem,że przy pierwszym dziecku tak wiele rzeczy potrafi być trudnych.
No niby co w tym trudnego podać dziecku mleko? A no - nic...dopóki dziecko mleko je i na tym poprzestaje.
Problem zaczyna się kiedy dietę rozszerzamy. Niby jest kalendarz - jadłospis co kiedy wprowadzać, ale jak to zobaczyłam to doszłam do wniosku,że nie chcę kaleczyć Młodego - bo według tego jadłospisu normalnie jesć moje dziecko zaczęłoby chyba w drugim roku życia...
A więc po pierwsze: warto podejść logicznie, racjonalnie do sprawy - marchewki, dynie, buraki, zielony groszek, na początek, a później wszystko po kolei i wystarczy uważnie obserwować.
W naszym przypadku Młdy truskawki i cytrusy toleruje więc nie ma większych problemów.
Wprowadzałam wszystko po kolei i obserwowałam czy dzieje się coś w stylu - bolący brzuch, wysypka,a jak nic się nie działo to kolejne nowości.
Od samego początku też używałam do zup przypraw - pietruszka,bazylia, czarnuszka, sezam, itp i tu zasada podobna dodajemy jeden składnik do dania i obserwujemy.
Ktoś mi zaraz powie no tak nic szczególnego kobieto nie napisałaś i będę musiała się zgodzić... bo przy rozszerzaniu diety nic szczególnego nie zrobiłam. Po prostu starałam się, aby warzywa i owoce były z zaufanego źródła i podawałam...czyli nic szczególnego.
Dzisiaj mój syn ma rok i trzy miesiące i je naprawdę wszystko choć ulubione są pomidory w każdej postaci (bez skórki).
Niestety nie ma rzeczy idealnych ...więc jest czynnik psychologiczno-rodzinny i ...tu zaczynają się schody ponieważ...
Nie karmię codziennie syna mięsem ...nie mam dojścia do naprawdę dobrego mięsa,a te z marketów nie jest jakoś szczególnie odżywcze więc uważam,że mogę mu dać o wiele bardziej wartościowe rzeczy...
Nie daję Młodemu słodyczy (okazjonalnie biszkopt lub herbatnik) - zastępuję to owocami.
I właśnie przez te dwa czynniki jestem nagabywana przez babcię, teściową... mama dała spokój...
Słyszę między innymi,że jestem nieludzka nie dając dziecku słodyczy, a już mięso to powinno być podawane dziecku najlepiej kilka razy dziennie bo jeszcze anemii dostanie.
Otóż Drogie mamy ;) nie przejmujcie się drobiazgami...rodzinka sobie pogada i niech gada ;) jak nie ma o czym ;)
Nasze dzieci to nasze Skarby,a nasze przekonania co do jedzenia, wychowania powinny być nasze,a nie cudze i jeżeli czujemy, że podjęliśmy rozsądne decyzje, nie popadamy w skrajności to niech wszyscy sobie gadają,a jedzenie jest i było proste... nie trzeba nic komplikować,a brak słodyczy w diecie dziecka długo i tak nie potrwa....więc uśmiechnijcie się do siebie i róbcie swoje ;)
No niby co w tym trudnego podać dziecku mleko? A no - nic...dopóki dziecko mleko je i na tym poprzestaje.
Problem zaczyna się kiedy dietę rozszerzamy. Niby jest kalendarz - jadłospis co kiedy wprowadzać, ale jak to zobaczyłam to doszłam do wniosku,że nie chcę kaleczyć Młodego - bo według tego jadłospisu normalnie jesć moje dziecko zaczęłoby chyba w drugim roku życia...
A więc po pierwsze: warto podejść logicznie, racjonalnie do sprawy - marchewki, dynie, buraki, zielony groszek, na początek, a później wszystko po kolei i wystarczy uważnie obserwować.
W naszym przypadku Młdy truskawki i cytrusy toleruje więc nie ma większych problemów.
Wprowadzałam wszystko po kolei i obserwowałam czy dzieje się coś w stylu - bolący brzuch, wysypka,a jak nic się nie działo to kolejne nowości.
Od samego początku też używałam do zup przypraw - pietruszka,bazylia, czarnuszka, sezam, itp i tu zasada podobna dodajemy jeden składnik do dania i obserwujemy.
Ktoś mi zaraz powie no tak nic szczególnego kobieto nie napisałaś i będę musiała się zgodzić... bo przy rozszerzaniu diety nic szczególnego nie zrobiłam. Po prostu starałam się, aby warzywa i owoce były z zaufanego źródła i podawałam...czyli nic szczególnego.
Dzisiaj mój syn ma rok i trzy miesiące i je naprawdę wszystko choć ulubione są pomidory w każdej postaci (bez skórki).
Niestety nie ma rzeczy idealnych ...więc jest czynnik psychologiczno-rodzinny i ...tu zaczynają się schody ponieważ...
Nie karmię codziennie syna mięsem ...nie mam dojścia do naprawdę dobrego mięsa,a te z marketów nie jest jakoś szczególnie odżywcze więc uważam,że mogę mu dać o wiele bardziej wartościowe rzeczy...
Nie daję Młodemu słodyczy (okazjonalnie biszkopt lub herbatnik) - zastępuję to owocami.
I właśnie przez te dwa czynniki jestem nagabywana przez babcię, teściową... mama dała spokój...
Słyszę między innymi,że jestem nieludzka nie dając dziecku słodyczy, a już mięso to powinno być podawane dziecku najlepiej kilka razy dziennie bo jeszcze anemii dostanie.
Otóż Drogie mamy ;) nie przejmujcie się drobiazgami...rodzinka sobie pogada i niech gada ;) jak nie ma o czym ;)
Nasze dzieci to nasze Skarby,a nasze przekonania co do jedzenia, wychowania powinny być nasze,a nie cudze i jeżeli czujemy, że podjęliśmy rozsądne decyzje, nie popadamy w skrajności to niech wszyscy sobie gadają,a jedzenie jest i było proste... nie trzeba nic komplikować,a brak słodyczy w diecie dziecka długo i tak nie potrwa....więc uśmiechnijcie się do siebie i róbcie swoje ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Popularne posty
-
Post zainspirowany życiem.... Na samym początku wyjaśniam, że nie chodzi tu o obrazę kogokolwiek i tyle. Wyobraźmy sobie sytuację - idzi...
-
WAŻNE : W I trymestrze ciąży (pierwsze 3 miesiące) wskazane jest powstrzymanie się od stosowania olejków eterycznych. Stężenie olej...
-
Art scenic professional make-up, czyli korektor 2w1 kryjąco - rozświetlający. Na półce w drogerii zobaczyłam takie pudełeczko i tak sobie ...