środa, 8 lutego 2012

Pielęgnacja włosów w ciąży + recenzje

Pielęgnacja włosów i skóry głowy – cz. II



Musiałam zmodyfikować swoją pielęgnację z powodu ciąży, która nie wpływa zbyt dobrze na moją skórę głowy i kondycję włosów, a produkty które do tej pory się sprawdzały po prostu nie dają już takiego efektu.

Po pierwsze wybrałam się do fryzjera. Tam zdecydowałam się na naprawdę delikatne podcięcie końcówek i zabieg nawilżający (na produktach Kerastase).
Dla moich suchych włosów było to zbawienie bo włosy wyglądały naprawdę ładnie, ale efekt nie był długotrwały.

Po drugie zmieniłam szampon i odżywkę ponieważ i wtedy i teraz intensywnie nawilżam moje suche, kręcone włosy.
Szukając szamponu nawilżającego, jednocześnie delikatnego dla mojej skóry głowy (ŁZS) natknęłam się na naszą Ziaję.
Po pobieżnym przestudiowaniu składu do koszyka powędrował szampon i odżywka bez spłukiwania.
Oba produkty nie były drogie więc w razie wpadki nie byłoby dużej straty.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że szampon i odżywka ładnie sprawdzają się na moich włosach do tej pory i oba produkty nie podrażniły skóry głowy i nie zaostrzyły objawów ŁZS – co jest naprawdę dużym sukcesem.
Włosy myję dwa razy w tygodniu – więcej po prostu nie potrzebuję.

Po trzecie do swojej pielęgnacji włączyłam dwa produkty, które jakiś czas temu pojawiły się na półce w drogerii, którą często odwiedzam. I tutaj muszę się pochwalić, że był to również strzał w dziesiątkę !!!
Oba produkty „wypuściła” na rynek firma Green Pharmacy.
Ja zaopatrzyłam się w balsam do włosów przeciwłupieżowy z cynkiem i dziegciem brzozowym oraz w Eliksir ziołowy do włosów, wzmacniający przeciw wypadaniu.
Oba produkty bardzo pomagają mi w utrzymaniu dobrego stanu mojej skóry głowy i wzmacniają włosy, które teraz w ciąży wypadają mi w dużych ilościach.

Do nawilżania włosów stosuję raz na tydzień olejek rycynowy przed myciem, a po myciu dalej olejek kokosowy na końcówki włosów.

Od listopada wstrzymywałam się z farbowaniem, ale niedługo odświeżę kolor, ale czymś w rodzaju szamponu ponieważ za jakiś czas chciałabym przejść na farbowanie włosów henną.

Recenzje produktów o których wspomniałam wyżej:

Ziaja, Szampon intensywne nawilżanie do włosów suchych. 

 Pojemność: 400 ml

Cena: ok. 6 pln

Opakowanie: plastikowa butelka

Obietnice producenta:
Szampon zawiera kiełki pszenicy, aloes, prowitaminę B5. Produkt oparty jest na formule roślinnej. Ma za zadanie: nawilżać, zapobiegać nadmiernej utracie wilgoci, wygładzać, odżywiać i wzmacniać włókna włosa, zwiększać odporność na uszkodzenia i działanie czynników zewnętrznych, a dzięki zawartej substancji ma zwiększać optycznie objętość włosów.

Moja opinia:

Zapach: Przyjemny, ale nie potrafię opisać czym pachnie – może trochę chemicznie owocowo, ale dla mnie jest to zapach przyjemny. Dość mocno wyczuwalny na włosach.

Konsystencja: Lejąco – żelowa, jakkolwiek to brzmi. Jest akurat ponieważ nie przecieka przez palce, ale też nie jest na tyle gęsta, żeby ciężko było rozprowadzić szampon na włosach.

Wydajność: Szampon kupiłam w sierpniu i jeszcze mam go w butelce (przy regularnym używaniu dwa razy w tygodniu) więc jak dla mnie taka butla jest naprawdę wydajna.

Skład: Sześć składników jest zaaprobowanych przez Ecocert co przy cenie tego produktu chwali się i zaliczam to na duży plus dla producenta.

Działanie: Szampon dobrze się pieni (SLS na drugim miejscu w składzie), bardzo dobrze oczyszcza włosy. Nie podrażnia mojej skóry głowy, nie powoduje że jest ona zaczerwieniona i ogólnie nie zaostrza mi objawów ŁZS. Włosy po użyciu są miękkie, ale przynajmniej w moim przypadku potrzebują dodatkowego nawilżenia w postaci balsamu czy maseczki.
Nie obciąża włosów u nasady.

Ogólnie: Jest to bardzo dobry szampon nawet dla takich wrażliwców jak ja. Za niewielką cenę dostajemy 400 ml przyjemnie pachnącego produktu o dość sympatycznym (jak na drogeryjne i w tym przedziale cenowym) składzie. Do tego wydajny i spełnia funkcje podstawowego szamponu.

Produkt zasługuje na bardzo mocne 4+ (dałabym 5 gdybym po użyciu nie musiała wmasowywać odżywki).

Ziaja, Odżywka intensywne nawilżanie do włosów suchych (bez spłukiwania)

 Pojemność: 200 ml

Cena: ok. 5 pln

Opakowanie: plastikowa butelka

Obietnice producenta:
Odżywka zawiera aloes, kiełki pszenicy, wit. A i E oraz prowitaminę B5.
Produkt ma niskie pH dzięki któremu zamyka łuski i regeneruje włosy.
Produkt ma chronić przed nadmierną utratą wilgoci, regenerować i wzmacniać włókna włosa oraz wygładzać i chronić końcówki przed rozdwajaniem.

Moja opinia:

Zapach: Charakterystyczny dla tej linii. Odżywka pachnie tak samo jak szmpon

Konsystencja: Lekko kremowa – jak mleczko

Wydajność: Jest to produkt, który jeszcze długo mi się nie skończy. Przy mojej długości włosów – mniej więcej do ramion wystarczy naprawdę mała ilość tej odżywki i tak nie zużyłam nawet połowy tego produktu.

Skład: Tak samo jak w szamponie – znajdują się składniki zaaprobowane przez Ecocert.

Działanie: Jest to produkt, którego działanie widać natychmiastowo po wyschnięciu włosów.
Pamiętam, że przy pierwszym użyciu po nałożeniu na mokre włosy i odczekaniu aż wyschną byłam po prostu w szoku. Włosy po pierwszym użyciu były dużo gładsze i takie lśniące,a loczki same się ładnie układały. Włosy wyglądały na naprawdę dobrze nawilżone i jak dla mnie efekt był naprawdę świetny.
Jedyne z czym trzeba uważać to to, żeby nie nałożyć odżywki u nasady włosów ponieważ może je obciążyć. Ja zazwyczaj staram się ją nakładać tak mniej więcej od połowy długości włosów i wtedy jest naprawdę dobrze.
Nie wiem jak odżywka będzie się sprawdzała solo – bez szamponu z tej serii,ale na razie nie zamierzam się przekonywać ponieważ z obu produktów jestem zadowolona.

Ogólnie: Produkt naprawdę godny polecenia i wypróbowania tym bardziej, że nie nadszarpnie za mocno domowego budżetu ;)
Odzywka zasługuje w moim odczuciu na 5.

Teraz czas na produkty Green Pharmacy.
Na pierwszy ogień „idzie”:

Green Pharmacy, Balsam do włosów przeciwłupieżowy (cynk, dziegieć brzozowy).

 Pojemność: 300 ml

Cena: ok. 10 pln

Opakowanie: Plastikowa butelka

Obietnice producenta:
Produkt działa:
- przeciwzapalnie,
- przeciwłupieżowo,
- zapobiega wypadaniu włosów,
- zapobiega rozmnażaniu się grzybów wywołujących świąd i łuszczenie,
- stabilizuje pracę gruczołów łojowych i zmniejsza wydzielanie serum,
- włosy łatwiej się rozczesują;

Moja opinia:

Zapach: Tutaj ostrzegam uczciwie. Zapach kojarzy mi się z pastą do butów – niestety ubolewam ponieważ czasem wyczuwam ten „zapach” na włosach co mnie drażni i nie jest w moim odczuciu przyjemne.

Konsystencja: Gęsta, lekko budyniowa.

Wydajność: Z powodu konsystencji balsam jest naprawdę wydajny.

Działanie: Jest to jeden z tych produktów, który odrzuca zapachem, ale ma tak dobre działanie, że nie jestem w stanie z niego zrezygnować. Przede wszystkim wszystkie obietnice producenta są rzeczywiście spełnione, a wiem coś o tym, jako osoba borykająca się z ŁZS. Włosy po użyciu balsamu dłużej zachowują świeżość i jak na razie nie pojawiają się problemy ze strony skóry głowy, które właśnie zima się nasilały.
Balsam stosuję zawsze w ten sam sposób, że po umyciu nakładam go tylko na nasadę włosów i wmasowuję w skórę głowy, zawijam ręcznikiem i po 15 minutach zmywam.
Nie jest to balsam, który ma jakoś nawilżać nasze włosy i ani tego nie oczekuję, ani tego nie zauważyłam, ale od tego mam swoje olejki i odzywkę z Ziaji.
Moim zdaniem ten kosmetyk trzeba traktować jako coś w rodzaju produktu leczniczego, który pomaga zachować równowagę skóry głowy dla osób z takimi problemami jak ja

Ogólnie: Dla mnie jest to jeden z lepszych produktów, który niestety śmierdzi okropnie, ale dopóki nie znajdę nic o takim samym działaniu, ale lepszym zapachu stanowczo zostaje przy tym i jestem w stanie się przemęczyć.
Polecam dla wszystkich borykających się z problemem ŁZS lub po prostu z łupieżem. Dla wszystkich innych odradzam bo ja to traktuje jako produkt specjalistyczny na określony problem natury kosmetycznej ;) i jeśli bym nie musiała po prostu bym go nie stosowała

Ogólna ocena: 4 (odejmuję jednak ten jeden pkt za zapach).

Green Pharmacy, Eliksir ziołowy do włosów (wzmacniający, przeciw wypadaniu)

 Pojemność: 250 ml

Cena: ok. 9 pln

Opakowanie: Plastikowa butelka z atomizerem

Obietnice producenta:
Zawiera łubin wąskolistny, skrzyp polny, owoce kasztanowca i łopian.
Eliksir wzmacnia mieszki włosowe, odbudowuje rdzeń włosa, poprawia jego stan u nasady i na końcówkach.
Przy regularnym stosowaniu włosy stają się gęstsze, zdrowsze i pełne blasku.

Moja opinia;

Zapach: W przeciwieństwie do poprzednika – zapach bardzo przyjemny. Określiłabym jako subtelnie słodki, ale nie utrzymuje się na włosach.

Konsystencja: Typowo płynna

Aplikacja: Za pomocą atomizera spryskujemy skórę głowy po czym wcieramy preparat.

Wydajność: Nie używam go codziennie tylko przy każdym myciu głowy (ponieważ producent zaleca stosowanie eliksiru na mokre, umyte włosy) więc dwa razy w tygodniu i nie zużyłam jeszcze połowy. Atomizer pozwala na dozowanie produktu i przez to myślę,że wystarczy na bardzo długo.

Działanie: Ciężko jest mi ocenić ten produkt. Z pewnością nie podrażnia, nie uczula, nie zaostrza objawów ŁZS, nie obciąża włosów i nie powoduje ich szybszego przetłuszczania (przy założeniu, że stosujemy ten produkt na mokre, umyte włosy).
Produkt z pewnością wzmocnił moje włosy w miejscach gdzie nim obficie pryskałam i wcierałam. Na dzień dzisiejszy jestem zadowolona z efektów, jednak do pełnej oceny myślę, że trzeba jeszcze trochę poczekać. Tego typu produkty najlepiej wg. mnie recenzować ze 100% pewnością przynajmniej po pół roku regularnego stosowania.

Ogólnie: Jak dla mnie jest to produkt dobry, który w jakimś stopniu pomaga mi wzmocnić włosy, które teraz podczas ciąży są osłabione, a mam także nadzieję, że później jego działanie będzie przynajmniej takie jak teraz.
Wart wypróbowania dla osób cierpliwych ponieważ tego typu produkty nie dają natychmiastowego efektu.
Moja ocena: 4.

Jeżeli chodzi o olejek rycynowy, który stosuję raz w tygodniu przed myciem włosów. To wystarczy jakikolwiek olejek, który dostaniecie w aptece czy sklepie zielarskim.
Ja nakładam olejek tak od połowy długości włosów do końcówek – związuję włosy w koczek i na to nakładam folie spożywczą (trzymam zależnie czasem godzinę, czasem dłużej – ale wiadomo czym dłużej tym lepiej).
Przy włosach przesuszonych olejek nie będzie ich obciążał pod warunkiem, że dobrze go wypłukacie z włosów.

Co do olejku kokosowego, którego używam to ja mam ten z biochemii urody, ale może to być olejek kokosowy, który dostaniecie w sklepie ze zdrową żywnością, sklepie zielarskim czy też sklepie spożywczym. Wystarczy naprawdę odrobina wmasowana w suche już końcówki włosów.
Zaznaczam, że jest to sposób dla osób z naprawdę suchymi włosami i tutaj też trzeba pilnować, żeby tego olejku użyć naprawdę mikro minimalna ilość bo inaczej tylko wysmalcujemy sobie włosy.

1 komentarz:

  1. Zioła i pochodne z roślin nie zawsze pięknie pachną, ale są skuteczne. Dziegieć brzozowy jest takim składnikiem. Czasem trzeba wybrać kompromis, skoro balsam tak pachnie to masz pewność, że tradycyjny składnik tam jest i działa na włosy. Trzymamy kciuki za wytrwałość, bo skuteczność już sprawdziłaś.Elfa Pharm pozdrawia

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty