Odkąd stosuję filtry cały czas mam bardzo jasną,a wręcz bladą skórę i czasem mam zachciankę,aby się troszkę "opalić" i wtedy niezastąpiony jest dla mnie balsam brązująco - ujędrniający Lirene, Body Arabica (wersja dla jasnej karnacji - Cafe Latte).
Nie znoszę samoopalaczy i dlatego swojego ideału szukałam wśród balsamów brązujących,ale do rzeczy.
Balsam ideałem nie jest,ale naprawdę blisko mu do tego ;)
Na plus zaliczam:
+ przyjemny zapach
+ nie brudzi ubrań
+ nie zostawia smug
+ ma naturalny kolor (nie jest pomarańczowy)
+ równomiernie schodzi
+ wydajny
+ tani (ok. 11 pln)
+ zapach samoopalacza jest średnio intensywny
+ utrzymuje poziom nawilżenia skóry
Na minus:
- konsystencja (na początku mnie denerwowało,że trzeba się trochę namachać,żeby balsam zaczął dobrze się wchłaniać gdyż miałam wrażenie,że się po prostu rozmazuje po skórze,ale teraz po prostu nakładam bardzo małą ilość i w miarę potrzeby ponawiam aplikację).
-
Ten balsam jest dla mnie naprawdę dobrą alternatywą jeżeli chcę,aby moja skóra nie raziła bladością.
Z chęcią dowiem się jakich produktów używacie Wy.
piątek, 22 lipca 2011
skóra ładnie opalona ;)
środa, 6 lipca 2011
BarryM, czyli sypkie cienie
Jest to mój pierwszy kontakt z produktami BarryM i jak sądzę nie ostatni ponieważ produkty przypadły mi do gustu,a mowa tutaj o Dazzle Dust BarryM (sypki cień do powiek) i Fine Glitter Dust BarryM (gliter do powiek i nie tylko).
Glitter ma numer 25,albo 820 (nie wiem, który numer określa kolor)
Cień w kolorze - Old gold
Napiszę o plusach i minusach glittera i cienia razem ponieważ zachowują się tak samo ;)
I gliterr i cień:
- utrzymują się na powiekach cały dzień
-dobrze się rozcierają
-dobrze współpracują z innymi cieniami
-utrzymują się cały dzień nawet bez bazy
-nie osypują się
-mega wydajne (wystarczy odrobina aby pokryć całą powiekę),
-glitter mimo tego,że się mieni nie jest chamskim brokatem
-oba posiadają śliczne drobinki, które nie migrują po całej twarzy
Minusów nie zauważyłam.
To co zdziwiło mnie w tych produktach to fakt,że mimo zawartości drobinek potrafią tak ładnie wyglądać na skórze.
Poniżej wstawiam moje nieudolne swatche produktów,ale postaram się zrobić nimi jakiś makijaż,abyście mogły zobaczyć jak to wygląda nałożone na oko ;)
Najpierw glitter (w takim lekko zielonkawym odcieniu ze złoto zielonymi drobinkami)
Tak wygląda po roztarciu jednak kolor można sobie stopniować. Jutro postaram się zrobić lepsze swatche o ile światło mi pozwoli oddać prawdziwy kolor tych produktów.
Glitter nakładany na "gołą" skórę - bez bazy.
Teraz cień (wykończenie perłowe jednak bardzo podobne do glittera)
Cień nakładany na "gołą" skórę - bez bazy.
Sam cień jest prawie niewidoczny na skórze daje lekkie zabarwienie,ale złote drobinki, które zawiera bardzo ładnie stapiają się ze skórą.
Mimo,że nie lubię brokatów i innych tego typu rzeczy te produkty mnie oczarowały i z pewnością nabrałam ochoty na więcej ;)
Link do recenzji sypkich cieni na wizażu tutaj
Strona BarryM tutaj
Glitter ma numer 25,albo 820 (nie wiem, który numer określa kolor)
Cień w kolorze - Old gold
Napiszę o plusach i minusach glittera i cienia razem ponieważ zachowują się tak samo ;)
I gliterr i cień:
- utrzymują się na powiekach cały dzień
-dobrze się rozcierają
-dobrze współpracują z innymi cieniami
-utrzymują się cały dzień nawet bez bazy
-nie osypują się
-mega wydajne (wystarczy odrobina aby pokryć całą powiekę),
-glitter mimo tego,że się mieni nie jest chamskim brokatem
-oba posiadają śliczne drobinki, które nie migrują po całej twarzy
Minusów nie zauważyłam.
To co zdziwiło mnie w tych produktach to fakt,że mimo zawartości drobinek potrafią tak ładnie wyglądać na skórze.
Poniżej wstawiam moje nieudolne swatche produktów,ale postaram się zrobić nimi jakiś makijaż,abyście mogły zobaczyć jak to wygląda nałożone na oko ;)
Najpierw glitter (w takim lekko zielonkawym odcieniu ze złoto zielonymi drobinkami)
Tak wygląda po roztarciu jednak kolor można sobie stopniować. Jutro postaram się zrobić lepsze swatche o ile światło mi pozwoli oddać prawdziwy kolor tych produktów.
Glitter nakładany na "gołą" skórę - bez bazy.
Teraz cień (wykończenie perłowe jednak bardzo podobne do glittera)
Cień nakładany na "gołą" skórę - bez bazy.
Sam cień jest prawie niewidoczny na skórze daje lekkie zabarwienie,ale złote drobinki, które zawiera bardzo ładnie stapiają się ze skórą.
Mimo,że nie lubię brokatów i innych tego typu rzeczy te produkty mnie oczarowały i z pewnością nabrałam ochoty na więcej ;)
Link do recenzji sypkich cieni na wizażu tutaj
Strona BarryM tutaj
Pędzle ECOTOOLS
Trafiły do mnie niespodziewanie i bardzo się z tego cieszę.
Pierwsze wrażenie jak najbardziej pozytywne.
Opakowanie bardzo estetyczne. Plastikowe woreczki z zapięciem typu zip z kieszonką materiałową, w którym znajdują się pędzelki wraz z etui (kolor ecru) z materiału z konopii.
Można by się tu przyczepić,że ekologiczne pędzelki nie powinny być zapakowane w plastikowy woreczek,ale mi to specjalnie nie przeszkadza.
Z tyłu opakowania znajdziemy wszystkie informacje o komplecie pędzli .
Producent zapewnia nas,że:
- do produkcji pędzli użyto materiałów naturalnych i pochodzących z recyclingu
- włosie oznaczona znakiem Cruelty free
- rączki pędzelków wykonane są z bambusa,a etui z bawełny i konopii.
Pędzle EcoTools dostępne są w kilku zestawach na stronie iherb (wysyłka także do Polski),albo po prostu możecie znaleźć je w SuperPharm (o ile się nie mylę),a także w internetowym sklepie panakotasklep.pl
Mój zestaw składa się z 5 pędzelków
Właściwie to z 4 pędzelków i grzebyka ;)
I tak w kolejności w zestawie znajdują się:
-pędzel do różu/pudru
-pędzel języczkowy do cieni
-pędzelek skośny
-grzebyk
-pędzel do korektora/cieni (języczkowy)
Z całkowitą pewnością mogę powiedzieć,że pędzle są bardzo miękkie, takie delikatne i przyjemne dla skóry.
Pędzel do różu jest miękki i delikatny,ale jednocześnie sprężysty.
Bardzo dobrze nakłada się nim róż,a nawet puder.
Dodatkowym plusem wizualnym jest dla mnie kolor włosia - taki rudy ;)
Pędzel na dzień dzisiejszy nie gubi włosia, rączka trzyma się bardzo dobrze .
Pędzel jest zbity,a włosie solidnie trzyma się w skówce.
Po praniu pędzel powraca do pierwotnego kształtu.
Poniżej wstawiam zdjęcia pozostałych pędzli, których nie będę opisywała pojedynczo ponieważ każdy z nich jest miękki, włosie jest solidnie osadzone w skówce,powracają po praniu do pierwotnego kształtu i doskonale spełniają swoje funkcje.
Pędzel do aplikowania cieni, który również bardzo dobrze je rozciera.
Skośny pędzelek, który wg mnie jak na pędzel tego typu jest dość miękki, co nie zmienia fakty,że doskonale nadaje się do podkreślania brwi.
Pędzel do korektora, który jest niesamowicie delikatny,a jednocześnie sprężysty. Bardzo dobrze aplikuje się nim korektor,ale też ładnie rozciera cienie.
Grzebyk do rzęs i brwi, który jest naprawdę duży i właśnie dlatego go lubię. Włosie ładnie łapie włoski (ciekawie to brzmi) dokładnie je czesząc i rozdzielając. Zakochałam się w tym grzebyku.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tej niespodzianki. Pędzelki naprawdę dobrze trzymają się w ręku,są lekkie więc bez problemu można je zabrać w podróż tym bardziej ,że posiadają materiałowe etui (wiązane na sznureczek), który gdy się pobrudzi bez problemy można uprać.
Szczerze polecam te pędzle.
Obecnie używam ich częściej niż moich pędzli Maestro (o których napiszę niedługo).
Nie widzę powodu,żeby się bardziej rozpisywać,ale jeżeli ktoś zastanawia się nad kupnem to moim zdaniem warto ponieważ mamy dobrej jakości pędzle za niewielkie pieniądze.
Pierwsze wrażenie jak najbardziej pozytywne.
Opakowanie bardzo estetyczne. Plastikowe woreczki z zapięciem typu zip z kieszonką materiałową, w którym znajdują się pędzelki wraz z etui (kolor ecru) z materiału z konopii.
Można by się tu przyczepić,że ekologiczne pędzelki nie powinny być zapakowane w plastikowy woreczek,ale mi to specjalnie nie przeszkadza.
Z tyłu opakowania znajdziemy wszystkie informacje o komplecie pędzli .
Producent zapewnia nas,że:
- do produkcji pędzli użyto materiałów naturalnych i pochodzących z recyclingu
- włosie oznaczona znakiem Cruelty free
- rączki pędzelków wykonane są z bambusa,a etui z bawełny i konopii.
Pędzle EcoTools dostępne są w kilku zestawach na stronie iherb (wysyłka także do Polski),albo po prostu możecie znaleźć je w SuperPharm (o ile się nie mylę),a także w internetowym sklepie panakotasklep.pl
Mój zestaw składa się z 5 pędzelków
Właściwie to z 4 pędzelków i grzebyka ;)
I tak w kolejności w zestawie znajdują się:
-pędzel do różu/pudru
-pędzel języczkowy do cieni
-pędzelek skośny
-grzebyk
-pędzel do korektora/cieni (języczkowy)
Z całkowitą pewnością mogę powiedzieć,że pędzle są bardzo miękkie, takie delikatne i przyjemne dla skóry.
Pędzel do różu jest miękki i delikatny,ale jednocześnie sprężysty.
Bardzo dobrze nakłada się nim róż,a nawet puder.
Dodatkowym plusem wizualnym jest dla mnie kolor włosia - taki rudy ;)
Pędzel na dzień dzisiejszy nie gubi włosia, rączka trzyma się bardzo dobrze .
Pędzel jest zbity,a włosie solidnie trzyma się w skówce.
Po praniu pędzel powraca do pierwotnego kształtu.
Poniżej wstawiam zdjęcia pozostałych pędzli, których nie będę opisywała pojedynczo ponieważ każdy z nich jest miękki, włosie jest solidnie osadzone w skówce,powracają po praniu do pierwotnego kształtu i doskonale spełniają swoje funkcje.
Pędzel do aplikowania cieni, który również bardzo dobrze je rozciera.
Skośny pędzelek, który wg mnie jak na pędzel tego typu jest dość miękki, co nie zmienia fakty,że doskonale nadaje się do podkreślania brwi.
Pędzel do korektora, który jest niesamowicie delikatny,a jednocześnie sprężysty. Bardzo dobrze aplikuje się nim korektor,ale też ładnie rozciera cienie.
Grzebyk do rzęs i brwi, który jest naprawdę duży i właśnie dlatego go lubię. Włosie ładnie łapie włoski (ciekawie to brzmi) dokładnie je czesząc i rozdzielając. Zakochałam się w tym grzebyku.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tej niespodzianki. Pędzelki naprawdę dobrze trzymają się w ręku,są lekkie więc bez problemu można je zabrać w podróż tym bardziej ,że posiadają materiałowe etui (wiązane na sznureczek), który gdy się pobrudzi bez problemy można uprać.
Szczerze polecam te pędzle.
Obecnie używam ich częściej niż moich pędzli Maestro (o których napiszę niedługo).
Nie widzę powodu,żeby się bardziej rozpisywać,ale jeżeli ktoś zastanawia się nad kupnem to moim zdaniem warto ponieważ mamy dobrej jakości pędzle za niewielkie pieniądze.
poniedziałek, 4 lipca 2011
Humektan
Przeglądając wątki o podkładach mineralnych często napotykałam tajemniczą dla mnie wcześniej nazwę Humektan.
I tylko dlatego postanowiłam sama spróbować kremu, którego nazwa cały czas chodziła mi po głowie.
Krem zamówiłam w aptece ponieważ nie mogłam go znaleźć "od ręki".
Jest to krem nawilżający na bazie wody (dostępne są dwie pojemności moja tuba ma 100 ml). Koszt kremu to około 18 pln (apteka stacjonarna - pierwsza, lepsza, w której farmaceuta zaproponował,że po prostu zamówi mi ten krem).
Właściwie powinnam przejść do rzeczy.
Krem nawilża,ale jednocześnie nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Szybko się wchłania, nie podrażnia, nie uczula, nie zapycha, jest bezzapachowy.
Ogólnie dobrze współpracuje z podkładami, które stosowałam.
Jeżeli chodzi o kwestię nawilżenie to nie można w tym wypadku oczekiwać jakiegoś spektakularnego efektu,ale jeśli ktoś ma skórę w dobrej kondycji to ten krem z pewnością taki stan podtrzyma.
Będzie to doskonały produkt dla osób, które mają cerę normalną, tłustą.
Dla osób ze skórą suchą lub mieszaną w kierunku suchej krem może nie mieć wystarczających właściwości nawilżających.
Moim zarzutem jeżeli chodzi o ten krem jest brak filtra,ale z drugiej strony dzięki temu wchłania się naprawdę dobrze (gdyby posiadał filtr siłą rzeczy musiałby zostawiać na skórze choćby delikatną powłokę).
Nie mam większych zarzutów co do tego kremu,ale warto pamiętać, że jest to krem przeznaczony na cieplejsze miesiące ponieważ zawiera dużą ilość wody (ok. 80%).
Ogólnie dobry produkt i myślę,że warto go mieć ponieważ jak opisuje go producent jest to krem podstawowy.
Lin do produktu tutaj
I tylko dlatego postanowiłam sama spróbować kremu, którego nazwa cały czas chodziła mi po głowie.
Krem zamówiłam w aptece ponieważ nie mogłam go znaleźć "od ręki".
Jest to krem nawilżający na bazie wody (dostępne są dwie pojemności moja tuba ma 100 ml). Koszt kremu to około 18 pln (apteka stacjonarna - pierwsza, lepsza, w której farmaceuta zaproponował,że po prostu zamówi mi ten krem).
Właściwie powinnam przejść do rzeczy.
Krem nawilża,ale jednocześnie nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Szybko się wchłania, nie podrażnia, nie uczula, nie zapycha, jest bezzapachowy.
Ogólnie dobrze współpracuje z podkładami, które stosowałam.
Jeżeli chodzi o kwestię nawilżenie to nie można w tym wypadku oczekiwać jakiegoś spektakularnego efektu,ale jeśli ktoś ma skórę w dobrej kondycji to ten krem z pewnością taki stan podtrzyma.
Będzie to doskonały produkt dla osób, które mają cerę normalną, tłustą.
Dla osób ze skórą suchą lub mieszaną w kierunku suchej krem może nie mieć wystarczających właściwości nawilżających.
Moim zarzutem jeżeli chodzi o ten krem jest brak filtra,ale z drugiej strony dzięki temu wchłania się naprawdę dobrze (gdyby posiadał filtr siłą rzeczy musiałby zostawiać na skórze choćby delikatną powłokę).
Nie mam większych zarzutów co do tego kremu,ale warto pamiętać, że jest to krem przeznaczony na cieplejsze miesiące ponieważ zawiera dużą ilość wody (ok. 80%).
Ogólnie dobry produkt i myślę,że warto go mieć ponieważ jak opisuje go producent jest to krem podstawowy.
Lin do produktu tutaj
Joanna, Z apteczki Babuni
Jakiś czas temu kupiłam krem do stóp, który bardzo długo leżał na półce... i niestety żałuję,że zaczęłam go używać tak późno,a mowa tutaj o kremie do stóp Joanny,Z apteczki Babuni.
Pierwsze wrażenie - krem bardzo ładnie pachnie.
Kolejna miła niespodzianka krem bardzo dobrze się wchłania, jednak trzeba uważać żeby nie nałożyć go zbyt dużo (wystarczy naprawdę odrobina kremu),a przez to jest to produkt wydajny.
Na uwagę zasługuje fakt,że krem kupiony za około 5 pln, ma na drugim miejscu w składzie mocznik (znany ze swoich właściwości zmiękczających i nawilżających).
Ogólnie jest to bardzo dobry krem, który nie nadszarpnie kieszeni,a przy regularnym stosowaniu ładnie zmiękcza skórę na stopach.
Link do recenzji kremu na wizażu.
Wizażowe forum o moczniku tutaj
Pierwsze wrażenie - krem bardzo ładnie pachnie.
Kolejna miła niespodzianka krem bardzo dobrze się wchłania, jednak trzeba uważać żeby nie nałożyć go zbyt dużo (wystarczy naprawdę odrobina kremu),a przez to jest to produkt wydajny.
Na uwagę zasługuje fakt,że krem kupiony za około 5 pln, ma na drugim miejscu w składzie mocznik (znany ze swoich właściwości zmiękczających i nawilżających).
Ogólnie jest to bardzo dobry krem, który nie nadszarpnie kieszeni,a przy regularnym stosowaniu ładnie zmiękcza skórę na stopach.
Link do recenzji kremu na wizażu.
Wizażowe forum o moczniku tutaj
Etykiety:
Joanna z apteczki babuni,
krem do stóp,
pielęgnacja
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Popularne posty
-
Post zainspirowany życiem.... Na samym początku wyjaśniam, że nie chodzi tu o obrazę kogokolwiek i tyle. Wyobraźmy sobie sytuację - idzi...
-
WAŻNE : W I trymestrze ciąży (pierwsze 3 miesiące) wskazane jest powstrzymanie się od stosowania olejków eterycznych. Stężenie olej...
-
Art scenic professional make-up, czyli korektor 2w1 kryjąco - rozświetlający. Na półce w drogerii zobaczyłam takie pudełeczko i tak sobie ...