czwartek, 23 sierpnia 2012

Z pamiętnika młodej mamy....



Długo mnie tu nie było…
Mój synek ma już skończone 4 miesiące i nareszcie mogę powiedzieć … uff.
Zaczynam oddychać z ulgą i przyzwyczaiłam się, że jest na świecie ktoś kto 24h na dobę potrzebuje opieki.
Mam powód do dumy bo synek przesypia już całe noce odkąd do ostatniego karmienia przed spaniem dostaje trochę kaszki ;) więc mogę się wyspać i mam troszkę czasu dla siebie… no ale miało być o tych trzech wcześniejszych miesiącach.
I miesiąc – z mojej perspektywy najgorszy choć szok działał bo wszystko robiłam jak w transie. Karmienie, przewijanie, spanie i tak w kółko…
Uczyłam się przewijać i przebierać dziecko w normalnym tempie,a nie jak żółw i z czasem zaczęło wychodzić.
Jeżeli chodzi o czas dla siebie w moim przypadku przesypiałam go –właściwie w wolnych chwilach spałam ;)
II miesiąc – ubierałam i przewijałam bez większego problemu, synek miał kolki, nie najadał się i przeszliśmy na butelkę pod koniec drugiego miesiąca i od tego czasu dziecko jest spokojne. Wniosek z tego taki, że tak nerwowa kobieta jak ja karmiac dziecko dostarczałam mu potrzebnych przeciwciał, ale i moich nerwów.
Po odstawieniu od piersi wszelkie płacze jak ręką odjął, a i dla mnie od razu lepiej na duszy się zrobiło…
Gdy synek miał  2,5 miesiąca musiałam – po przeszukaniu Internetu- przełożyć go do spacerówki. Po prostu każda próba położenia go do gondoli kończyła się płaczem tak,że w całej dzielnicy wszyscy słyszeli. Mój synek jak tylko zaczął widzieć lepiej – interesował się wszystkim do okoła i nie w głowie było mu oglądanie daszku wózka lub też nieba. Długo się nad tym zastanawiałam, ale spacerówka prawie na płasko się rozkłada więc go przełożyłam bo w końcu na rękach go nosić cały czas nie mogłam. Po przełożeniu do spacerówki problem z płaczem/ wyciem na spacerach się skończył i do dziś jest znośnie ;)
III miesiąc – coraz lepszy kontakt z synkiem. Czytam mu bajki przed snem i nie mam na co narzekać. Czynności pielęgnacyjne, ubieranie, przebieranie to pestka ;)
IV miesiąc – mamy z synkiem nasz rytuał przed spaniem, który składa się z czytania książki, kąpania i jedzonka. Później odkładam synka do łóżka, zajmuję się tym co akurat muszę zrobić, a on sobie słodko zasypia. W końcu mam czas dla siebie i mogę odpocząć.

To tak w naprawdę wielkim skrócie.
Cieszę się, że jestem mamą, ale jak każdy człowiek potrzebuję odpocząć bo wtedy wszystko jest prostsze i łatwiejsze, a szczęśliwa i mama to szczęśliwe dziecko i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty