poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Biochemia Urody, ciąg dlaszy ....

Nie wiem jak mogłam zapomnieć o tych dwóch produktach, które mimo kilku minusów uwielbiam ;)
A chodzi mi tutaj o peeling enzymatyczny z bromelainą (11,80 zł)
Dla tych, którzy nie wiedzą co to jest peeling enzymatyczny spieszę z wyjaśnieniem.
Jest to produkt,który działa na powierzchni naszej skóry "zjadając" martwe komórki naskórka. Tego rodzaju peelingi polecane są dla osób ze skórą wrażliwą, naczynkową, trądzikową. Oczywiście każdy kto lubi takie peelingi może je stosować,ale jest to dobra alternatywa dla osób z cerą, która uniemożliwia stosowanie innych peelingów.


Peeling z BU drażnił mnie na początku tym,że przesypywałam go do małej miseczki i dolewałam wody po czym nakładałam na twarz i przez to było to dla mnie dość uciążliwe. Teraz po prostu zwilżam dłonie i sypię sobie trochę produktu na dłoń i rozprowadzam na wilgotnej twarzy.
Na początku mamy wrażenie,że peeling szczypie i jest to efekt jak najbardziej pożądany ponieważ wiemy,że peeling działa i właśnie "zjada" nasze martw komórki naskórka :)
Cały czas kiedy trzymam peeling na twarzy staram się, aby nie zasechł mi na twarzy ponieważ jest wtedy ona tak nieprzyjemnie ściągnięta - w tym celu pomagam sobie hydrolatem rumiankowym (może to być jakikolwiek hydrolat lub woda termalna).
Po ok 8 min. zmywam peeling z twarzy i moja skóra wygląda naprawdę ładnie. Do tej pory żaden peelin nie działał tak dobrze na moją skórę.(Efekt naprawdę promiennej cery).
Często bezpośrednio po zastosowaniu moja cera jest delikatnie czerwona,ale zaczerwienienie szybko schodzi z twarzy więc przynajmniej w moim przypadku jest to efekt naprawdę chwilowy.
Warto pamiętać,żeby dokładnie zakręcać opakowanie - to zapobiegnie dostaniu się wilgoci do produktu i przedłuży jego trwałość.

Link do Peeling enzymatyczny na stronie BU

Drugim produktem jest Maseczka wulkaniczna.
Jest to produkt do którego troszkę się przekonywałam.
Pierwszym minusem (tak jak w przypadku peelingu) był sposób aplikacji, czyli odmierzanie proszku, dodawanie wody w oddzielnym naczynku,ale po jakimś czasie po prostu się do tego przyzwyczaiłam.
Drugim minusem było moje pierwsze użycie, które skończyło się podrażnieniem. Moja skóra po zastosowaniu była mocno zaczerwieniona i taka gorąca.



Jednak kolejne podejścia do maseczki nie wywoływały takich reakcji na mojej skórze.
Maseczka wulkaniczna miała oczyszczać skórę i polecana była szczególnie dla cer zanieczyszczonych, trądzikowych, tłustych.
Ma taki ziołowy, pokrzywowy zapach. Nie wiem jak trafniej go nazwać.
Według mnie dobrze oczyszcza skórę,ale nie zwęża porów. Jednak cera po zastosowaniu wygląda naprawdę ładnie  i lubię tą maskę. Czasem dodaję trochę olejku tamanu,żeby maska nie wysuszyła za mocno skóry.
Do zmywania najlepsza jest jakaś gąbeczka ponieważ inaczej będziecie musiały troszkę się pomęczyć ze zmyciem (szczególnie wtedy gdy pozwolicie na to,żeby maseczka wyschła na twarzy).
Obecnie nie ma tej maski na stronie BU nie wiem dlaczego,ale zostawiam Wam link do innych dostępnych masek na tej stronie tutaj
Jeszcze jedna ważna rzecz, o której bym zapomniała przy nakładaniu wyczuwalne są lekkie drobinki dla mnie kojarzą się one z bardzo delikatnymi, drobnoziarnistymi peelingami dlatego przy zmywaniu czy rozprowadzaniu produktu trzeba uważać,aby nie podrażnić sobie skóry zbyt mocnym tarciem.

Maseczkę i peeling w dobrze zakręconych opakowaniach trzymam w lodówce i jak dotąd nic złego się z nimi nie dzieje.

A jakie Wy macie doświadczenia z maskami z BU,a może mogłybyście polecić mi jakieś ciekawe maski.

Pozdrawiam i do następnego razu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty