niedziela, 21 sierpnia 2011

Zapomniane cienie...

Jakiś czas temu robiłam małe porządki i na dnie szuflady znalazłam cienie, o których istnieniu zapomniałam,a nie są wcale takie złe.
Zacznę może od moich ulubionych brązów ;)
Miss Sporty, Studio Colour Duo Eye Shadows

Cienie wg producenta zawierają minerały i olejek z aloesu.

Kolor: 208 Papillon
Data ważności: 30 miesięcy od otwarcia







Cienie zakupione z tego co pamiętam w PEPCO, a cena jest widoczna na zdjęciu.

Cienie mają delikatnie kremową konsystencję przez co dobrze się nakładają i ładnie rozcierają. Jednak trzeba uważać ponieważ przy aplikacji potrafią się delikatnie osypywać.
Pigmentacja jest całkiem ok,ale tylko po wcześniejszym zaaplikowaniu bazy - w innym wypadku cienie szybko znikają z powiek.
Wykończenie jest w 100% perłowe - cienie zawierają taki liczne błyszczące drobinki, jednak nie jest to perfidny, bazarowy brokat.
Niestety nałożone solo nie utrzymują się zbyt długo - dopiero z użyciem bazy wytrzymują na powiekach do 6h, nie rolują się i nie zbijają.


Swatche:

















Ogólnie są to zwyczajne cienie, które skusiły mnie swoim ładnym czekoladowym i złotym kolorkiem,ale nie był to z pewnością przemyślany zakup. Drugi raz nie kupię tych cieni gdyż bez bazy na powiece cienie po prostu sobie nie radzą.

Linki do recenzji produktu na wizażu: tu







Kolejny odkopany cień to Essence Eyeshadow.


Dane techniczne:
Kolor: 41 ...spotted! mat effect
Waga: 2,5g
Data ważności: 24 miesiące od otwarcia
Cena: ok. 7 zł










Swatche:

Kolor określam jako taki naturalny kolor skóry z domieszką brzoskwini.
Cień jest matowy...











I jak to często z matami bywa słabo napigmentowany. Na testerze w sklepie wyglądał naprawdę dobrze,ale na powiekach jest blady.
Fakt,że nie osypuje się, ładnie rozciera,ale bez bazy kolor utrzymuje się krótko i jest słabo widoczny,a szkoda... bo w opakowaniu naprawdę ładnie wygląda.
Link do recenzji tych cieni na wizażu: tu










Ostatni w kolejce jest Inglot (Sprint SuperStar).
I cieszę się,że odkopałam go w tej mojej szufladzie.
Ogólnie nie jestem fanką różu,a ten cień po prostu dostałam w prezencie i pewnie dlatego powędrował on na dno szuflady.

Dane techniczne:

Kolor: 96
Data ważności: 18 miesięcy od otwarcia
Cena: ok 11 zł





Swatche:

Cień zawiera srebrne drobinki, które ładnie rozświetlają spojrzenie i nie są nachalne, jednak muszę przyznać,że w opakowaniu wydawały się mi strasznie duże i tandetne,ale efekt na oku jest naprawdę dobry.
Pigmentacja cienia jest świetna, dodatkowo dobrze się rozciera i mimo drobinek ma miłą, kremową konsystencję.
Cały czas stosuję go na bazę i utrzymuje się tyle ile noszę makijaż.






Cień sam w sobie jest naprawdę dobry,żałuję tylko,że nie jest to jakiś inny kolor. Gdyby nie był to róż używałabym go zdecydowanie częściej.

Link do recenzji na wizażu:tu

I to by było na tyle .... za jakiś czas na pewno znowu znajdę jakieś zapomniane kosmetyki ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty