Lirene, Intensywna regeneracja, Mleczko – skóra sucha i szorstka
Cena: 15,00 (sprawdzałam
w osiedlowej drogerii)
Pojemność: 250 ml
Opakowanie:
Klasyczne dla produktów Lirene
Obietnice producenta:
Mleczko ma odżywiać i regenerować skórę, dzięki zawartości wosku candelilla ma
odbudowywać i wzmacniać naturalny lipidowy płaszcz skóry, dzięki substancjom
aktywnym ma zmniejszać szorstkość i suchość skóry, a wit. A poprawiać koloryt,
działać przeciwstarzeniowo i przyspieszać cykl odnowy naskórka. Skóra przy regularnym
stosowaniu (producent zaleca 1-2 razy dziennie) ma być miękka, mniej szorstka,
lepiej nawilżona, jędrna i elastyczna. Dodatkowo producent obiecuje nam, że
mleczko dobrze się rozprowadza i szybko wchłania.
Moja opinia:
Zapach: delikatnie
kremowo-pudrowy (kremy mojej babci tak pachniały) na ciele utrzymuje się przez
jakiś czas
Konsystencja:
trochę bardziej gęsta i tłusta niż standardowe mleczko
Wchłanianie:
Mleczko wchłania się dość długo, a jednak kupując tego typu produkt zazwyczaj
nie miałam z tym problemów. Być może wina leży tutaj w tym, że mleczko zawiera
wosk, który jest dość tłusty i delikatnie się rozmazuje przez co musimy wmasowywać
produkt troszkę dłużej co nie jest dla mnie wygodne szczególnie rano.
Działanie:
Produkt rzeczywiście zmiękcza, wygładza i redukuje szorstkość skóry, ale
niestety efekt nie jest długotrwały. Nasza skóra po użyciu jest przyjemnie
miękka ponieważ pokrywa ją delikatnie wyczuwalny film z wosku, który pozostaje
na skórze. Fakt, mleczko przynosi ulgę, ale gdy tylko wejdziemy pod
prysznic/wykąpiemy się (przy regularnym stosowaniu produktu) efekt ten znika i
skóra jest sucha jak była – jedynie znika jej szorstkość co jest plusem. Nie
zauważyłam też polepszenia kolorytu cery, o którym wspomina producent, ale też
nie liczyłam na to. Moim głównym kryterium przy wyborze tego produktu była
walka z suchą skórą, ale niestety nie zadowala mnie produkt który ma działanie
doraźne.
na plus zaliczam fakt, że nie podrażnił i nie uczulił mojej
wrażliwej skóry.
Wydajność: Przez
swoją gęstą konsystencję produkt jest bardzo wydajny i stosowany raz dziennie
wystarczył mi na 5 miesięcy.
Skład:
Standardowy jak na drogeryjny kosmetyk. Parafina na drugim miejscu w składzie,
a gliceryna na piątym (efekt miękkiej skóry po użyciu balsamu pewnie
zawdzięczam temu składnikowi), na 10 miejscu w składzie obiecany wosk
candelilla. Na 12 miejscu pantenol, a na 13 wit. A w postacie retinyl palmitate
(czyli opcja wit. A bezpieczna także dla kobiet w ciąży, a jednocześnie
najmniej efektywna w poprawianiu wyglądu skóry,ale za to dobra w nawilżaniu). Produkt
zawiera także parabeny pod koniec listy składu i na początku kilka silikonów
więc nie zachwyci miłośniczek produktów naturalnych.
Ogólna opinia: Produkt
szczególnie przydał się zimą – stosowałam go do rąk jako ochronę skóry przed
mrozem (oczywiście pod rękawiczki). Jego głównym minusem jak dla mnie jest to,
że działa doraźnie i po zaprzestaniu stosowania skóra nadal jest sucha choć już
nie szorstka. Na minus jest też dla mnie wchłanianie, gdyż mleczko trochę się
rozmazuje i trzeba uważać z jego ilością ponieważ jeżeli nałożymy więcej na
ciało oprócz długiego wsmarowywania musimy liczyć się z uczuciem lepkości na
skórze i choć lubię tłuste produkty po użyciu tego czułam się jakby moja skóra
była brudna i czymś zatkana … ale to tylko moje odczucie.
Produkt mnie nie zachwycił i nie powrócę do niego.
Ogólna ocena: 3-/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz