Kiedyś … już nawet nie pamiętam tak dawno temu to było nie
lubiłam kotów…
Dzisiaj nie wyobrażam sobie, żeby w naszym domu zabrakło
Tytusa… kota brytyjskiego (krótkowłosego), którego pokochałam ;) od pierwszego
ujrzenia.
Trafił do nas z bardzo daleka bo drugiego końca Polski, ale
jednocześnie mieliśmy okazję poznać wcześniejszą rodzinę, w której urodził się
nasz kotuś ;)
Jeżeli szukacie info o kotach brytyjskich to odsyłam na
stronę:
Jest tam wszystko opisane i nie ma sensu, żebym to kopiowała
lub redagowała bo stronka jest naprawdę w porządku.
To co mogę powiedzieć na dzień dzisiejszy o naszym Tytusie,
czyli po dwóch latach jakie z nami spędził to … (pewnie będę nieobiektywna) –
nasz kot choć potrafi być wredny na ogół jest kochany.
Nie lubi siedzieć na kolanach i na to nie mamy co liczyć
(przynajmniej na razie), ale za to ogromnie lubi się przytulać. Wchodzi nam na
ręce i ociera się mordką co jest naprawdę słodkie i przyjemne.
Lubi przebywać w tym samym pokoju, w którym ktoś siedzi
(najczęściej gdzieś na szafie, żeby z góry patrzeć na otoczenie i jednocześnie
mieć spokój).
Uwielbia spać całymi dniami, a w nocy doprasza się, żeby go
pogłaskać i wziąć na ręce ;) co czasem jest miłe, a czasem irytujące, ale w
końcu jest taki kochany, że gniewamy się na niego pół minuty i w końcu nam
przechodzi.
Nie myślałam, że kiedyś to powiem, ale uwielbiam tego kocura
i nie wyobrażam sobie, że w naszym domu mogłoby go nie być ;)
A Wy? Macie swoich pupili ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz