sobota, 25 czerwca 2011

(nie tylko) DLA DZIECI

Jakiś czas temu zauważyłam,że produkty do pilelęgnacji przeznaczone dla dzieci zaczęły robić furorę jako kosmetyki do pielęgnacji wśród wielu osób.
Częstym powodem była nietolerancja większości drogeryjnych kosmetyków, albo chęć używania produktów z ograniczoną ilością chemii w składzie.
Ja mam swoją ulubioną serię, którą na pewno większość z Was zna.
Są to kosmetyki Hipp Babysanft.
Zaczynając od lewej strony pierwsza jest Oliwka pielęgnacyjna. Pojemność 200 ml za ok. 14,00 pln.
Według mnie podstawowym plusem tej oliwki jest to,że nie zawiera w swoim imponującym składzie parafiny.
Sam skład to tylko 4 składniki (nowa wersja została wzbogacona w wit.E).
Oliwka ma delikatny zapach i porównując ja do innych tego typu produktów szybko się wchłania i nie jest tak lepka jak inne oliwki.
Lubie ją stosować po kąpieli na jeszcze wilgotną skórę, która nie potrzebuje już balsamu.

Drugim w kolejności produktem jest Mleczko pielęgnacyjne (poj.350 ml za ok. 15,00 pln).
Mleczko również nie zawiera parafiny, delikatnie nawilża skórę.
 
Będzie to dobry produkt dla osób, które nie mają problemów z suchą skórą ciała. Mleczko szybko się wchłania i ładnie utrzymuje nawilżenie skóry jednak dla osób ze skóra przesuszoną może nie dać zadowalających efektów. Coś co odróżnia to mleczko od innych to efekt na skórze (moje jak najbardziej subiektywne wrażenie) - skóra po nałożeniu tego balsamu po prostu oddycha - nie jest zaklejona warstwą parafiny.
Ostatni z serii jest Szampon do włosów, który ładnie oczyszcza włosy i nie podrażnia skóry głowy. Zaczęłam go stosować jakiś czas temu kiedy pojawiły się u mnie pierwsze objawy ŁZS. Szampon nie zawiera SLS-ów,a mimo to dobrze się pieni. Na pewno po użyciu trzeba zastosować odżywkę,ale produkt jest naprawdę godny polecenia.

Ogólnie cała linia Hipp Babysanft nie zawiera: parafiny, olejów mineralnych, olejków eterycznych, substancji zapachowych uważanych za alergizujące, barwników i substancji konserwujących, mydła, emulgatorów PEG, parabenów.
Produkty nie należą do najtańszych,ale ich skład jak na produkty drogeryjne jest wart zainteresowania. Ja ze swojej strony uwielbiam te produkty także za sympatyczny zapach, który jednak nie utrzymuje się długo na skórze więc nie będzie kolidował z perfumami.

Innego rodzaj produktem dla dzieci, który odkryłam przypadkowo są chusteczki NIVEA Pure&Fresh.
W opakowaniu znajdują się 63 chusteczki (kupiłam w Rossmannie dwupak za ok. 15,00 pln).
Są dobrze nawilżone, można powiedzieć idealnie (nie są ani za mokre,ani suche jak to bywa w niektórych przypadkach).
Chusteczki bardzo ładnie pachną i nadają się w sam raz do odświeżenia się w czasie podróży,albo awaryjnie do higieny intymnej,a ekstremalnie można je użyć do wstępnego oczyszczania twarzy.
Nie powodują podrażnień i nie zostawiają lepkiej warstwy i myślę,że nie ma co więcej się rozwodzić nad chusteczkami odświeżającymi.

Biochemia Urody

Od jakiegoś czasu robię tam stale zakupy i mam kilku swoich ulubieńców.
Tutaj znajduje się link do internetowego sklepu Biochemia Urody

Zawsze przy każdym zamówieniu obowiązkowo muszą być hydrolaty.
Na zdjęciu jest rumiankowy i aloesowy,ale często używam także oczarowego.
Hydrolaty pełnią u mnie funkcję toniku, odświeżającej mgiełki do twarzy latem, płynu do spryskiwania pędzli i gąbeczek (przed nakładaniem nimi podkładu), do rozpuszczania maseczke, peelingu.

Dla tych, którzy nie wiedzą czym jest hydrolat ?
Hydrolat to inaczej woda roślinna, woda kwiatowa lub destylat. Jest to produkt uboczny przy pozyskiwaniu olejków eterycznych w procesie destylacji z parą wodną całych roślin lub ich części.
Właściwości danego hydrolatu zależne są od tego z jakiej rosliny był pozyskiwany olejek eteryczny.
Dla osób, które dopiero będą zgłębiać ten temat garść przydatnych linków:
o hydrolatach na mazidłach
co to są hydrolaty
jak dobrac odpowiedni hydrolat do rodzaju cery
Hydrolaty na biochemii
recenzja przykładowego hydrolatu


Czy hydrolaty dają spektakularny i szybki efekt ?
Wiele jest opinii,że hydrolaty nie robią nic i trudno tutaj spekulować ponieważ każda cera jest inna i reaguje inaczej.
Z mojego doświadczenia i obserwacji mojej skóry wynika,że hydrolaty mają swoje delikatne działanie,ale wiadomo cudów nie zdziałają.
Przykładowo:
hydrolat rumiankowy - przy dłuzszym stosowaniu ładnie łagodzi wszelkie podrażnienia na twarzy i działa kojąco na skórę
hydrolat oczarowy - ładnie pomaga utrzymać nawilżenie skóry
Osobiście jestem zadowolona z działania hydrolatów i cieszę się,że nie szpikuję mojej skóry niepotrzebną ilością chemii jak często zawarta jest w drogeryjnych tonikach.

Teraz coś o olejach i olejkach.

Zacznę może od Olejku myjącego .
Tego typu produkty są bardzo popularne w Azji.
Produkt ten nadaje się do demakijażu, oczyszczania twarzy (wstępnego lub zamiast żelu/pianki do mycia twarzy).
Akurat ten olejek widoczny na zdjęciu składa się z zimnotłoczonego oleju słonecznikowego, który jest bazą, wit. E i emulgatora, dzięki któremu produkt dobrze miesza się z wodą.

Jak działa olejek ?
Ja zwilżam sobie dłonie nalewam trochę olejku (wystarczy naprawdę mała ilość) i rozsmarowuję na twarzy po czym zmywam wodą.

Czy taki olejek dobrze oczyszcza ?
Po pierwszym użyciu kilka miesięcy temu po prostu doszłam do wniosku,że nie miałam jeszcze tak czystej buzi. Olejek naprawdę dobrze rozpuszcza makeup,sebum i wszystkie zanieczyszczenia nie naruszając naturalnego płaszcza skóry. Można nim śmiało oczyszczać okolice oczu ponieważ nawet w przypadku gdy dostanie się do oka (przynajmniej u mnie) nie pojawia się zjawisko pieczenia - tylko jeśli nie przepłuka się dostatecznie oka obraz przez chwile może być zmaglony. Po zmyciu olejku z twarzy wodą nie mam uczucia tłustej czy lepkiej skóry. Jedyne uczucie jakie towarzyszy to oczyszczona i miękka w dotyku skóra.

Przy jakiej cerze można stosować olejek ?
Według mnie olejek sprawdzi się przy każdego typu cerze.
Ja mam obecnie cerę tłustą,a olejek stosuję codziennie do mycia twarzy i nie zwiększył on mojego błyszczenia skóry. Za to pozbyłam się suchych skórek w okolicy skrzydełek nosa i kącików oczu.
Często zimą moja skóra z tłustej zmieniała się w suchą w tym roku odkąd używam olejku nie miałam takiego problemu.
Olejki myjące sprawdzają sie przy wszystkich typach cery (normalna,sucha,mieszana,wrażliwa,tłusta). Będzie to dobry produkt dla osób, które stosują kurację kwasami lub po kuracji kwasami.
Szybko i dobrze zadziała także na skórę odwodnioną.

Nie będę więcej się rozpisywała na temat tego olejku.
Pod spodem zostawię Wam linki:

kilka słów o olejowaniu na blogu azjatyckiego cukru
olejki myjące na BU
wizażowe forum o produkcie ze strony ZSK
forum o olejku z biochemii

Teraz coś o Ekologicznym olejku tamanu (mała biała buteleczka).Ja mam tą większą 50 ml wersję (na stronie jest też mniejsza wersja 15 ml).
Olejek ma żółtawy kolor i pachnie bardzo intensywnie. Spotkałam się z określeniami, że pachnie jak maggi, a mój facet mówi,że to pachnie kasztanem ;p (cokolwiek ma to znaczyć).
Dodaję go (1-2 kropelki) do kremu na dzień, stosuję na dekolt i szyję (na noc), czasem do maseczek.
Olej ten ma właściwości gojące,przeciwgrzybicze,antybakteryjne i jeszcze inne o których możecie przeczytać tutaj
Różne są opinie na temat tego oleju,ale w moim przypadku okazał się pomocny.
Przyspiesza gojenie się krostek,zadrapań (którymi raczy mnie mój kot), łagodzi zaczerwienienia na twarzy, pomaga w regulacji wydzielania łoju (co jest dla mnie dużym zaskoczeniem), łagodzi objawy ŁZS, po depilacji (łagodzi podrażnienia i zapobiega powstawaniu zapalenia mieszków włosowych więc osoby z taką skłonnością powinny się ucieszyć).

Linki:
wizazowe forum o tamanu
recenzje w KWC oleju tamanu

I mój kolejny olejowy ulubieniec olej monoi
Dostępny w poj. 50 ml. Olej składa się z kwiatów gardenii thaitańskiej i oleju kokosowego. Ma specyficzny zapach (mieszanka naturalnego olejku kokosowego z kwiatami gardenii thaitańskiej) zapach jest bardzo delikatny i jak dla mnie przyjemny,ale nie utrzymuje się długo.
Olejek dostałam w paczce w takim ciemnym słoiczku (olejek w stanie ciekłym), wstawiłam go do lodówki i teraz jest to taka biała twara masa która stoi na półce w łazience. Ja osobiście wolę jak ten olejek jest w stanie stałym nie ciekłym (wtedy jakoś wystarcza mi na dłużej).
Olej dobrze nawilża i wygładza skórę, przy regularnym stosowaniu jest taka miękka i elastyczna.
Stosuję go jako balsam do ciała, do rąk i ust (świetnie nawilża) i jako odżywkę do włosów.
Często też nakładam olejek na końcówki włosów i od jakiegoś czasu zauważyłam,że moje włosy wyglądają o niebo lepiej ;)



Linki;
opinie o oleju na wizażowym KWC

Recenzja SAPONICS, FARMONA

Jakiś czas temu moje włosy na skutek wielu czynników były bardzo osłabione i szukałam czegoś co pomoże mi je trochę wzmocnić.
W ręce wpadł mi produkt firmy Farmona.
Dokładniej to Kompleks odżywczy do skóry głowy i bardzo delikatnych włosów SAPONICS.
Zużyłam 5 buteleczek tego specyfiku i myślę,że mogę już na jego temat się wypowiedzieć,a więc do rzeczy.
Opakowanie - szklana buteleczka z plastikowym korkiem i z dozownikiem (podobne można spotkać w aptecznych produktach typu wit.C).Jednak sam dozownik nie jest za dobry ponieważ ciężko wydobyć z niego produkt (na początku myślałam,że będzie po prostu odmierzał krople,ale tak się nie działo).
Butelka jest przezroczysta chociaż ostatnio widziałam,że buteleczki zostały zmienione na ciemne, brązowe (też szklane).Całość zapakowana jest w ciemnozielony kartonik.
Aplikacja -  tak jak wspomniałam, lekko utrudniona - musiałam potrząsać butelką nad głową,żeby coś z niej wyleciało. Po jakimś czasie po prostu przelałam produkt do buteleczki z atomizerem przez co aplikacja stała się znacznie łatwiejsza.
Najpierw psikałam produktem na wybrane partie i wcierałam w skórę głowy dłonią i troszkę produktu rozpylałam na całe włosy.
Wydajność - produkt przy stosowaniu dwa razy dziennie (rano i wieczorem) wystarczał na około 2 i pół tygodnia więc nie było tak źle (z tym,że ja nie stosowałam produktu na całą skórę głowy,ale na wybrane partie - zakola,czubek głowy i minimalne na całe włosy).
Działanie - wg mnie produkt wzmocnił włosy w tych miejscach gdzie był wcierany w skórę głowy. Jeżeli chodzi o spryskiwanie nim włosów to myślę,że jest to marnowanie specyfiku bo nie zauważyłam jakiejś poprawy.
W miejscach gdzie wcierałam produkt włosy są naprawdę mocniejsze,a dodatkowo pojawiły się małe krótkie włoski, więc obietnica producenta o przyspieszeniu odrost jest raczej spełniona.

Ogólnie dobry produkt do wzmocnienia włosów,ale tylko wtedy gdy sumiennie będziemy go wcierac w skórę głowy. Nie podrażnia i nie uczula. U mnie nie powodował obciążenia i szybszego przetłuszczania włosów.
Do wydajnych to on nie należy.
Za 100 ml produktu zapłaciłam 13,00 pln więc biorąc pod uwagę wydajność i pojemność to nie jest zbyt tani.
Jeżeli chodzi o dostępność to ja znalazłam ten produkt w zwykłej osiedlowej drogerii.
Dla mnie osobiści wart wypróbowania,ale jeżeli ktoś nie może go znaleźć to podobne działanie mają ampułki Radical dostępne w aptekach. (tej samej firmy)

wizażowe recenzje produktu

O włosy trzeba dbać ...

Moja podstawowa pielęgnacja w skrócie.
Na początku zaznaczam,że mam kręcone (jednak cienkie i delikatne po potraktowaniu ich dredami w młodości ;p) i z natury suche włosy. Staram się nie używać prostownicy i suszarki do włosów.
Jeżeli chodzi o czesanie to tylko i wyłącznie przed myciem włosów (szczotką z włosia lub grzebieniem o szeroko rozstawionych zębach) - w zależności co akurat mam pod ręką ;)
Włosy myję 2-3 razy w tygodniu - więcej moje kudełki nie potrzebują.
A więc zaczynam od początku
Do mycia włosów używam szamponu z Farmony Żeń-Szeń do włosów cienkich i delikatnych (na zmianę z innym o którym napiszę w oddzielnej recenzji).

Opakowanie - plastikowe, nie ma żadnego dozownika
Konsystencja - bardzo wodnista przez co produkt jest mało wydajny
Zapach - podobny do szamponów familijnych z czarnej rzepy (ale można się przyzwyczaić)
Działanie - szampon bardzo dobrze oczyszcza włosy, zaskakująco dobrze się pieni, włosy po nim są miękkie, dobrze się układają i po dłuższym stosowaniu tak mocno nie wypadają. Szampon nie podrażnia i nie uczula co dla mnie jest kolejnym plusem, nie nasila objawów ŁZS.

Kilka słów o obietnicach producenta. Na butelce widnieje napis produkt naturalny - i chyba tylko dlatego,że w Polsce sytuacja prawna jeżeli chodzi o nadużywanie przymiotników - naturalny, organiczny- nie została jeszcze jasno określona. Według mnie ten produkt nie może być naturalny z powodu dużej ilości sztucznych składników.
Zgodzę się z producentem,że może zawiera składnik z ekologicznych upraw,ale to jeszcze nie znaczy, że produkt można nazwać naturalnym.
Dodatkowo na butelce widnieje napis,że szampon nie zawiera SLS!!! A na drugim miejscu w składzie widnieje nic innego jak Sodium Laureth Sulfate, czyli łagodniejsza forma Sodium Lauryl Sulfate.
Nie będę się tutaj czepiać,ale nie lubię jak producent stara się oszukiwać.

To by było na tyle jeżeli chodzi o zarzuty co do tego produktu,ale moja ogólna opinia o szamponie jest naprawdę pozytywna ponieważ wszystko czego oczekuje od takiego produktu to dobre oczyszczanie włosów i nie podrażnianie skóry głowy.

Jeżeli chodzi o koszt szamponu to za poj. 300 ml zapłaciłam ok. 9,00 pln.
Link do recenzji tutaj

Po szamponie czas na odżywkę.
U mnie będzie to odzywka firmy Beauty Formulas, a właściwie wosk do włosów miodowy.
Na zdjęciu dwie dostępne pojemności 150 ml za około 12,00 pln i 480 ml za ok. 19 pln.
Wosk wg producenta zawiera wyciąg z miodu, pyłek pszczeli bogaty w proteiny, minerały i witaminy.
Włosy przy regularnym stosowaniu mają być mocniejsze, bardziej błyszczące i puszyste.
To były obietnice producenta,a teraz moja opinia.
Przede wszystkim jest to chyba jeden z najlepszych drogeryjnych produktów do włosów jaki miałam okazję używać. Wosk stosuję od około roku i włosy są naprawdę mocniejsze i zyskały taki naturalny połysk (a z tym ciężko przy moich kręconych włosach).
Wosk nakładam po każdym myciu włosów,ale raz na tydzień wmasowuję go także w skórę głowy (tak jak zaleca producent) - nie robię tego po każdym myciu gdyż trochę obciążało mi to włosy i szybciej się przetłuszczały.
Później nakładam czepek na głowę,zawijam ciepłym ręcznikiem, trzymam to na głowie tak z 15 minut i zmywam.
recenzja wosku

Kolejne kroki zależne są od tego co chcę uzyskać. Zazwyczaj po wosk nie nakładam na włosy już żadnych dodatkowych odżywek w kremie czy mleczek tylko po prostu spryskuję je Nawilżająco - ochronną mgiełką do włosów Jantar (w celu ochrony koloru) firmy Farmona (koszt ok. 10 pln za 200 ml).
Mgiełka nie obciąża włosów, nie podrażnia i nie uczula.
Nie zauważyłam,żeby miała jakieś właściwości nawilżające,ale z pewnością chroni w jakiś sposób kolor przed promieniami UV ponieważ mimo słonka nie płowieje on tak szybko.
Jeżeli wiem,że będę przebywała na słońcu cały dzień zabieram ja ze sobą  i aplikuję w ciągu dnia.
Nie mam większych zastrzeżeń do tego produktu ponieważ jedyne czego po tym oczekiwałam to ochrona włosów przed promieniami UV i tu się sprawdza naprawdę dobrze.
recenzje mgiełki

Natomiast jeżeli chcę odbić trochę włosy od skóry głowy i zależy mi na jeszcze większej objętości wtedy stosuję Ekspresową odżywkę VOLUME NON-STOP Elseve L`oreal Paris. (150 ml za około 15,00pln).
Jest to odżywka bez spłukiwania do włosów cienkich i bez objętości. To moje drugie opakowanie,ale szczerze mówiąc nie jest to najlepszy produkt i już wyjaśniam dlaczego.
Po pierwsze konsystencja - odżywka jest bardzo gęsta - określiłabym jako taki puszysty krem i ciężko ją wycisnąć z tej plastikowej buteleczki.
Po drugie po produkcie, który ma zwiększać objętość oczekuję bardziej spektakularnego efektu. Produkt delikatnie odbija włosy od skóry głowy,ale taki sam efekt mogę uzyskać susząc włosy suszarką z głową w dół. tutaj plusem jest to,że taki efekt uzyskuje bez użycia suszarki jednak na znacznie krócej.
Na plus zaliczam to,że odżywka nie obciąża włosów i nie podrażnia skóry głowy co u mnie (łatwo można zauważyć) jest priorytetem.
Po skończeniu tego opakowania na pewno poszukam czegoś innego.
recenzja odżywki

Na sam koniec podpinam sobie włosy spinkami fryzjerskimi,żeby sobie ładnie wyschły.

Przydatne linki:
kosmetki bez SLS
wizazowe forum o kosmetykach Farmona

Mój kolor ...

Miałam naprawdę dużo kolorów na włosach od blondu przez miedzany,aż do rudości (takich bardziej marchewkowych). Najczęściej farbowałam włosy u fryzjera,ale po jakimś czasie przez przypadek znalazłam kolor, w którym czuję się dobrze.
Od okołu półtora roku farbuję włosy tą farbą i o dziwo kolor z opakowania wychodzi bardzo zbliżony do tego na zdjęciu,a nigdy się z tym nie spotkałam przy o wiele droższych farbach.
Koszt to ok. 5 pln,ale trzeba tu zaznaczyć,że farba ma intensywny zapach, który do przyjemnych nie należy i dodatkowo nie posiada w opakowaniu żadnej odżywki.
Mi to nie przeszkadza po pierwsze dlatego,że do zapachu jako tako się przyzwyczaiłam,a odzywkę kupuję w dużym opakowaniu więc zawsze mam czym poratować swoje włosy.
Podstawowe pytanie, które mi się nasunęło przed pierwszym zakupem - czy ta farba niszczy włosy ? Na pewno - tak jak większość farb nie pozostaje obojętna dla naszych włosów,ale porównując ją do innych farba dostępnych w drogerii nie zauważyłam większej różnicy.
Jeżeli chodzi o kolor - to pomijając pierwsze dwa farbowania (gdzie pigment musiał się zagruntować) i wtedy farba schodziła dość szybko - teraz farbuję włosy mniej więcej po półtora miesiąca,a kolor naprawdę mało się wypłukuje i jestem z tego bardzo zadowolona.
Farba też nie podrażnia mojej skóry głowy,a tego bardzo się bałam.
Dla wszystkich posiadaczek siwych włosów (ja od dziecka miałam jakieś dziwne siwe pasma) - farba pokrywa siwe włosy.
link do recenzji farb joanny tutaj

Tutaj  wkleję zdjęcie koloru dwa dni po farbowaniu włosów i wygląda to mniej więcej tak. Za półtora miesiąca postaram się wkleić zdjęcie tuż przed ponownym farbowaniem,aby można było ocenić jak rzeczywiście wygląda ten kolor po takim czasie.

Dodatkowo przy farbowaniu zawsze zabezpieczam sobie czoło przy linii włosów,uszy i kark ponieważ włosy farbuję sobie sama.
Do zabezpieczenia  nadaje się każdy tłusty krem, wazelina czy po prostu oliwka jednak trzeba uważać,aby nie nałożyć preparatu na włosy ponieważ wtedy nie zafarbujemy ich w tym miejscu.

piątek, 24 czerwca 2011

Garnienr Mineral Invisiclear vs. Rexona Crystal Clear Pure

Porównanie dwóch łatwo dostępnych antyprespirantów w kulce.

Na początku zaznaczam,że nie mam problemów z nadmiernym poceniem - jednak antyprespirant jest dla mnie koniecznością w pielęgnacji.
Moja praca ma charakter fizyczny więc tym bardziej cenię sobie 100% ochronę.
Długo byłam wierna Rexonie, która bardzo dobrze chroni przed potem, nie brudzi jakoś mocno ubrań,ale potrafi zostawiać delikatne ślady na ubraniach. Na uwagę zasługuje fakt,że "kulka" nie zawiera alkoholu przez co może być stosowana nawet po depilacji bez obaw,że podrażni nasza skórę. Dodatkowo podoba mi się to,że szybko wysycha,nie pozostawia lepkiej warstwy po wyschnięciu i nie zbiera się na skórze w postaci takich białych placków.
Opakowanie jest wygodne,a kulka się nie zacina.
Pojemność to 50 ml i wydajność przy codziennym stosowaniu to około 3 miesięcy.
Koszt to od 7 do 9 pln.
Jedynym zarzutem  pod adresem tego produktu może być to,że potrafi brudzić ubrania (ślady łatwo schodzą i nie są mocne,ale jednak są).
Link do recenzji znajdziecie tutaj

Teraz czas na Garnier Mineral Invisiclean.
Kupiłam bardziej z ciekawości niż potrzeby ;) i oto co zauważyłam.
Opakowanie - wygodne, kulka się nie zacina, nic się nie wylewa.
Zapach - nie do końca mi odpowiada jednak nie utrzymuje się długo na mojej skórze (zapach określiłabym jako zdecydowany,świeży).
Działanie - bardzo dobrze chroni przed potem i myślę,że w tej kwestii nie ma co się rozpisywać jeżeli coś działa to działa.
Wysychanie - tutaj mały minus ponieważ ta kulka schnie troszkę wolniej od Rexony (a rano zależy mi na czasie) i przez jakiś czas po aplikacji ma się wrażenie lepkości pod pachami, które po jakimś czasie znika
Kulka nie zostawia śladów i tutaj duży plus.
Jednak deo ma dla mnie jeden minus, który sprawia,że nie zawsze mogę używać tej kulki,a mianowicie alkohol,który jest na drugim miejscu w składzie,czyi jest go dość dużo,a przez to jeżeli się zapomnimy i użyjemy kulki po depilacji to... nie będzie nam miło niestety.
Jest to mały minus jednak dla mnie dość istotny ponieważ w przypadku mojej wrażliwej skóry zwiększa ryzyko wystąpienia podrażnień po depilacji.
Pojemność: 50 ml, cena: ok. 9-11 pln
Link do recenzji: tutaj

PODSUMOWANIE:
Jeżeli chodzi o: (w skali od 1 do 5)
- ochronę przeciw poceniu oba roll-on`y oceniam  na 5
- pozostawianie śladów Rexona 4, Garnier 5
- ogólną ocenę Rexona 5, Garnier 4,5

Przydatne linki:
antyperspiranty.com
wizażowe form o antyprespirantach

czwartek, 23 czerwca 2011

Tanie nie znaczy złe

Przez długi czas obojętnie przechodziłam obok kosmetyków w Biedronce i chyba jak się okazuje niesłusznie ponieważ znalazłam tam małą perełkę dla siebie,a dokładniej Żel micelarny do mycia i demakijażu twarzy do skóry suchej i wrażliwej.
Tubka zawiera 150 ml,a jej koszt to 4,99.
Ja ten żel stosuję do przemycia twarzy rano i w tym celu sprawdza się dobrze ponieważ nie wysusza, nie podrażnia i nie uczula i oczyszcza z sebum i resztek produktów,które nakładałam na twarz na noc. Przy takim zastosowaniu sprawdza się naprawdę dobrze.
Producent zapewnia nas,że żel nadaje się do demakijażu i tak na samym początku próbowałam go używać,ale niestety mimo tego,że używam produkty niewodoodporne miałam wrażenie,że kosmetyk nie do końca oczyszcza moją twarz. Nie zauważyłam też nawilżenia o którym wspomina producent,ale nie było to dla mnie istotne ponieważ żel nie wysusza.
Nie zgadzam się też z opinią,żeby żel ten nadawał się do demakijażu oczu jak zapewnia producent ponieważ mialam problem ze zmyciem zwykłego tuszu do rzęs.
Ogólnie lubię ten produkt do oczyszczania skóry rano,ale uważam,że nie nadaje się do demakijaży i zmywania zanieczyszczeń, które osiadają na skórze w ciągu dnia.

Na uwagę zasługuje fakt,że ten żel ma zbliżony skład do żelu naszej polskiej firmy Tołpa (link do produktu tutaj ). Skład różni się tym,że w "biedronkowym" żelu nie ma skladnika o nazwie Peat Extract.
Osobiście uważam,że żele w działaniu nie różnią się niczym. Tylko ten Tołpy jest droższy...

Linki:
forum o kosmetykach z linii Be Beauty

Ratunek dla moich ust ;)

Lubię malować usta,ale wiadomo,że muszą one być w dobrej kondycji,żeby wyglądały perfekcyjnie i o ile problemów z nawilżeniem ust nie mam nigdy to w nagrodę uporczywie walczyłam z pękającymi kącikami ust.
Na początku spróbowałam zmienić swoje nawyki żywieniowe, które do najlepszych nie należą,ale po pół roku nie zauważyłam żadnej poprawy więc postanowiłam wspomóc się dodatkowo i tutaj z pomocą przyszedł mi słynny Carmex.
Jak dla mnie wersja w słoiczku jest najlepsza, aczkolwiek opakowanie do higienicznych nie należy niestety. Jednak jest to produkt, z którym się nie rozstaję. W prawdzie stosuję go tylko na noc,ale w zupełności mi to wystarcza ponieważ kąciki ust mi już nie pękają,a usta po takim nocnym wysmarowaniu na grubo Carmexem są dobrze nawilżone.
Tak więc Carmex mam na półce przy łóżku,żeby o nim nie zapominać przed snem.
Nie będę rozpisywała się o jego zapachu i konsystencji ponieważ myślę,że jest to produkt wszystkim znany.
Link do recenzji jest tutaj

Dodatkowo raz na jakiś czas jeżeli moje usta potrzebują mocniejszego nawilżenia smaruję je miodem (zwykły miód, który macie w kuchni;) i raz w tygodniu robię sobie masaż ust miękką szczoteczką do zębów (zwilzone usta masuję szczoteczką).

W okresach przejściowych wiosna, jesień lub gdy po prostu czuję,że jestem osłabiona biorę witaminę B (najczęściej kupuję B-complex w aptece).

Linki:
forum sposoby na gładkie usta
gladkie usta artykuł
witaminy z grupy B w kosmetykach
wit. B ogólnie

Rossmann

Dwa znane produkty, które od dłuższego czasu mają zarezerwowane miejsce na półce w łazience ;)
Koło tego produktu długo przechodziłam obojętnie,aż w końcu moje oczy, które podrażniało praktycznie wszystko wymusiły na mnie ten zakup w celu wypróbowania,a mowa to o preparacie do demakijażu Rival de Loop
Koszt - około 5 pln za 100 ml, czyli nie ryzykowałam dużej straty pieniędzy
Na plus z pewnością mogę zaliczyć to, że:
+ nie podrażnia (od dłuższego czasu wszystkie preparaty mnie podrażniały)
+nie uczula
+nie powoduje zaczerwienienia w okolicy oka pod demakijażu
+nie zostawia tłustej warstwy
+nie rozmazuje makijażu w okół oka
+bardzo dobrze radzi sobie z niewodoodpornym makijażem
+nieperfumowany
+poręczna butelka, którą można zabrać w podróż
Nie spodziewałam się,że produkt za taką cenę będzie spisywał się tak dobrze. Tym bardziej,że płyn micelarny z Bourjois mnie podrażniał, płyn micelarny z Ziaji po jakimś czasie też zaczął podrażniać,mleczek nie toleruję,a też nie chcę wydawać nie wiadomo jakiej sumy na preparat do wstępnego demakijażu.
Nie mogę się przyczepić - produkt do demakijażu jak najbardziej udany,a skoro nie podrażnia to zaprzyjaźniłam się z nim na dłużej i jak na razie służy mi bardzo dobrze. Buteleczka wystarcza mi na dłuższy czas ponieważ stosuję ten produkt tylko do wstępnego demakijażu oczu.

Link do recenzji tego produktu znajdziecie tutaj
Link do forum o produktach Rival de Loop - tutaj

Kolejne miłe zaskoczenie to dobrze Wam znany (lubiany lub znienawidzony) uniwersalny żel pod prysznic z Babydream.

Butla o poj. 500 ml z higieniczną pompką i tu już na samym początku za to plus.
Zapach jak dla mnie nie należy do specjalnie miłych,ale można się przyzwyczaić, zwłaszcza jeżeli skóra na większość drogeryjnych żeli pod prysznic reaguje podrażnieniem,pieczeniem, zaczerwienieniem i swędzeniem eh....
Dodatkowo szukałam czegoś do mycia co nie będzie zawierało parafiny w składzie.
Według mnie żel ten nie pielęgnuje skóry (nie nawilża),ale też nie pogarsza jej stanu co w moim przypadku jest już bardzo dużym sukcesem.
Z pewnością dobrze oczyszcza i nie podrażnia i nie zawiera parafiny więc jak dla mnie jest to wszystko czego mogę chcieć od żelu, który stosuję do oczyszczania ciała pod prysznicem później i tak zawsze używam oliwki lub balsamu.
Ogólnie lubię te produkty i pewnie ich nie zamienię,ale jeżeli ktoś zna żel pod prysznic bez parafiny w składzie, który nie podrażnia wrażliwej skóry i ma przyjemny zapach,a do tego przyjazną cenę ;) z chęcią wypróbuję.

Link do recenzji znajdziecie tutaj

Kosmetyki z filtrami

Wakacje rozpoczęte,a więc pora wspomnieć o kosmetykach z filtrami.
Osobiście nie opalam się jakoś specjalnie (nie wyleguję się na plaży), ponieważ zwyczajnie szkoda mi na to czasu,ale też nie unikam słońca.
Kosmetyki z filtrami stosuję jako prewencję przeciwzmarszczkową.
Obecnie wiemy jakie działanie mają na naszą skórę filtry więc nie będę pisała o szkodliwości filtrów ponieważ na ten temat można znaleźć wiele fachowych inforamcji na stronach www.
W tym poście pokażę produkty, których używam wraz z krótką recenzją.

Rozpocznę może od twarzy.

Codziennie na twarz nakładam właśnie ten krem z Soraya z ochroną UVB 30/UVA 18 (warto zwracać uwagę,żeby na opakowaniu kosmetyku było podane,że chroni on przed promieniami UVA i UVB).
Myślę,że na dzień, w mieście jest to wystarczająca ochrona twarzy bez niepotrzebnego obciążania skóry wyższymi filtrami.
Krem naprawdę dobrze się wchłania (nawet przy mojej tłustej skórze) i nie bieli skóry. Dużym plusem dla mnie jest też to,że nadaje się pod makijaż (podkład nie waży się i nie wałkuje). Krem przynajmniej  mnie nie zapycha,a zapach jak na krem z filtrem jest przyjemny.
Producent zapewnia,że krem łagodzi podrażnienia i delikatnie rozjaśnia przebarwienia - jeżeli chodzi o podrażnienia to nie zauważyłam jakiegokolwiek efektu,a co do przebarwień to faktycznie delikatnie coś może zdziałać,ale jest to naprawdę delikatne działanie.
Krem nie podrażnił i nie uczulił mojej skóry za co dodatkowy plus i do tego jest w poręcznej i higienicznej tubce z miękkiego plastiku, który bez problemy przy końcówce kremu można będzie rozciąć.
Podsuwam recenzje tego produktu

Nie zapominam też o ustach ;)

I tutaj zadecydował przypadek. Pierwszy raz pomadkę dostałam gratis do zakupów,ale już za drugim razem kupiłam ją sama. Miała przymocowany jakiś żółto-niebieski sznurek, który mnie niesamowicie drażnił więć sie go pozbyłam,ale teraz słów kilka o produkcie.
Pomadka ma 4,5g i producent zapewnia nas,że zawiera filtry ochronne UVA/UVB i z tego się bardzo cieszę. Do tego mamy jakieś śladowe ilości pochodnej wit. A w postaci retinyl palmitate i śladowe ilości wit.E.
Pomadka bardzo dobrze nawilża i natłuszcza usta, nie pozostawia żadnego koloru,ale usta bardzo ładnie tak naturalnie się błyszczą. Pomadka nie "zjada" się jakoś bardzo szybko (chyba,że coś jem lub piję,ale wtedy wszystko schodzi;), efekt nawilżonych ust utrzymuje się nawet jeśli pomadka zniknie (usta są takie przyjemnie miękkie), nie zauważyłam też,aby pomadka jakoś specjalnie się topiła co jest szczególnie ważne bo przecież jest lato ;)
Koszt ok. 6 pln w osiedlowej dorgerii.

Teraz szyja i dekolt:


Z racji tego,że moja skóra ma skłonność do produkowania dużej ilości pieprzyków po opalaniu - na szyje dekolt i ciało stosuję filtry 50. Tutaj sprawdza się dobrze produkt Polenny Eva-Sun, który kupiłam z myślą o stosowaniu na twarz,ale nie sprawdził się z powodu dość tępej konsystencji przy zalecanej ilości i z powodu dość mocnego bielenia,a także Parsolu w składzie. Jednak jak produkt na szyję i dekolt sprawdza się naprawdę dobrze (parsol nie przeszkadza ponieważ na szyję i dekolt nie kładę kolorówki),a efekt bielenia ładnie wyrównuje koloryt skóry w tych partiach ;)
Kosmetyk sprawdza się naprawdę dobrze, jest wodoodporny.
W tubce mamy 25 ml,a koszt to około 3 pln. Jednak gdybym miała porównać ten produkt do kremu Soraya ma przewagę z powodu lepszej konsystencji i praktycznie zerowego bielenia.
Zapach Eva-Sun ma naprawdę delikatny i nie utrzymuje się zbyt długo na skórze, nie podrażnia i nie uczula,a na to zwracam szczególną uwagę.
Recenzje tego produktu podsuwam tutaj

Została mi jeszcze reszta ciała ;) i tutaj stosuję filtry mineralne.

Lirene Sensitive, Mineralna emulsja chroniąca przed słońcem SPF 50.

Emulsja jest bezzapachowa, dość mocno bieli (ale chyba wszystkie filtry mineralne mają taką tendencję). Na skórze odczwalna jest chroniąca warstwa jednak nie jest ona lepka i można się przyzwyczaić. Produkt z pewnością nie podrażnia i nie uczula,a do tego skóra po użyciu jest tak przyjemnie miękka.
Koszt to około 20 - 21 pln, ja z pewnością wykorzystam tubkę do końca (poj. 100ml),ale będę szukała dalej.
Właściwie nie mam się do czego przyczepić w tym produkcie ponieważ dobrze się rozprowadza i o całej reszcie pisałam wyżej,ale trochę potestuję i jeżeli nie znajdę nic lepszego to potulnie wrócę do Lirene.
Garść przydatnych linków:
stabilne filtry forum wizaż
makijaż,a filtry
filtry ochronne forum wizaż
duet filtr i podkład forum
najlepsze filtry mineralne forum
filtry mineralne cera naczyniowa i wrazliwa forum
promieniowanie UV -artykuł
destabilizacja filtra parsol 1789 forum
kremy z filtrem a makijaż mineralny forum

Apteczni pomocnicy ;)

Pielęgnacja stoi  mnie na pierwszym miejscu,ale gdybym miała wydawać pieniądze na wszystkie kosmetyki z drogerii lub profesjonalne, mój studencki budżet by tego z pewnością nie wytrzymał.
Przedstawię Wam moje trzy podstawowe produktu, które zawsze staram się mieć z racji tego,że są po prostu uniwersalne i sprawdzają się.
Wszystkim znany Sudocrem, który stosuję po każdej depilacji,żeby zapobiec wrastaniu włosków na nogach i to z bardzo dobrym skutkiem. Jeszcze kilka lat temu nie mogłam znieść widoku moich nóg po depilacji z powodu naprawdę licznych krostek. Teraz nie mam z tym juz problemu. 
Dla mnie Sudocrem to bardzo dobra maść, która pomaga mi także w szybszym "ogaszeniu" podrażnienia po depilacji woskiem na twarzy. Choć sama maść jest naprawdę gęsta i dość tępa w konsystencji,a zapach jak dla mnie nie należy di przyjemnych to już sam fakt,że dzięki temu produktowi nie mam po depilacji problemów z zapaleniem mieszków włosowych jest naprawdę rewelacją.
Zostawiam kilka linków, gdzie można znaleźć wypowiedzi i recenzje innych osób odnośnie Sudocremu:

Olej rycynowy tutaj mam akurat taki,ale może być każdy inny jaki tylko znajdziecie u siebie w aptece.
Jedyne na co trzeba uważać to na sposób aplikacji,aby nie nałożyć zbyt wiele olejku ponieważ w przypadku dostania się do oka może spowodować podrażnienie i opuchliznę powiek. (Warto też sprawdzić czy nie jesteście uczulone na ten produkt - po prostu za pierwszym razem użyć minimalna ilość tylko na rzęsy w kąciku oka).
Ja swój stosuję głównie na rzęsy, które od jakiegoś czasu intensywnie tracę ;( Zwykłą, umyta szczoteczką po tuszu zanurzam w butelce z olejkiem,a następnie aplikuję na rzęsy tak jak tusz ;) Jakie są efekty ... rzęsy na pewno są mocniejsze po takiej kuracji , która  u mnie trwa od 3 do 4 miesięcy. Później robię przerwę no chyba,że w międzyczasie często farbuję rzęsy henną.
Czasem nakładam olejek na włosy (w internecie można znaleźć naprawdę dużo przepisów na maski do włosów z olejkiem rycynowym).
Opinie o produktach z olejem rycynowym:

Maść z witaminą A, którą po prostu uwielbiam. Są osoby, które lubią i które nie cierpią tego produktu - ja należę do pierwszej grupy. Oto kilka powodów:
- maść pomaga pozbyć się suchych skórek na twarzy
- dobrze chroni ręce przed mrozem w zimę
- nadaje się doskonale na kompres na noc do suchej i zniszczonej skóry dłoni
- przy regularnym stosowaniu pomaga ładnie zmiękczyć skórę na łokciach, kolanach i stopach
- bardzo dobrze nawilża skórki wokół paznokci
- w sytuacji awaryjnej sprawdza się jako ochronny produkt do ust przy okazji ładnie je nabłyszczając
W konsystencji jest dość tłusta,ale ja stosuję ją przeważnie na noc więc nie przeszkadza mi to specjalnie. Dzięki tej maści unikam suchych skórek na twarzy szczególnie zimą,a ręce smaruję tylko dwa razy dziennie, żeby zachować ich naprawdę dobrą miękkość.
Wydajność przy tylu zastosowaniach nie jest powalająca,ale maść kosztuje mnie ok. 3 pln więc nie jest to majątek.
Na sam koniec mogę dodać,że maść z wit. A zawiera palmitynian retinolu ( retinyl palmitate) - pochodną retinolu, która jest łagodną odmianą i działa najdelikatniej,a za tym nadaje się także dla cer wrażliwych i przy stosowaniu tej maści nie trzeba stosować filtrów jeżeli ktoś ich nie stosuje,a wspominam o tym dlatego,że gdzieś na form spotkałam się z takim stwierdzeniem, które nie jest niczym poparte i może wprowadzać w błąd. Także przy stosowaniu tej maści nie trzeba używać filtrów.
Podrzucam kilka linków z info:






Popularne posty